22 grudnia 2006

Lectio

Wstępem do każdej dobrze przygotowanej modlitwy wewnętrznej powinna być lektura duchowa. Najwyżej cenioną jest oczywiście Pismo Święte, ale można sięgać także do dobrych pism traktujących o duchowości, najlepiej mistycznych. Może to być traktat "O naśladowaniu Chrystusa" Tomasza a Kempisa, zbudowany z serii krótkich, celnych myśli i wskazówek, co często okazuje się pomocne w dalszej modlitwie.

Głównym celem lektury duchowej jest nakierowanie myśli na pewien określony temat. Nie zawsze i nie każdemu udaje się znajdować pomysły do rozważań "z niczego". Wtedy zawsze można sięgnąć do książki. Św. Teresa z Avila (niemal) nigdy nie zaczynała modlitwy bez lektury.

Nie jest to jednak cel jedyny. Lektura ma wzbogacać naszą modliwę o nowe treści, których inaczej moglibyśmy nie zauważyć. Ma pomóc nam w rozwoju wewnętrznym - staje się w ten sposób jakąś formą kierownictwa duchowego (co oczywiście nie może zastąpić personalnego kontaktu z kierownikiem).

W związku z tym, czytać trzeba w określonym celu. Książka ma być drogą do poznania siebie, swojej duszy i poznania Boga. I tak ją należy traktować. Lectio nie jest na pewno sposobem na zabicie czasu, czy zaspokojenie ciekawości.

Lektura duchowa zawsze poprzedza medytację. Jest także formą szeroko rozumianego przygotowania do niej. Jeżeli mamy zamiar modlić się rano, lekturę warto zaplanować sobie na poprzedzający wieczór. Dzięki temu mamy możliwość utrwalić sobie przeczytany tekst, a w razie czego przed modlitwą zawsze przecież można jeszcze raz wrócić do niego. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by zaglądać do książki już podczas samej medytacji - szczególnie jeśli utkniemy w "martwym punkcie".

Inny sposób do przeplatanie lektury z medytacją. Do tego najlepiej wykorzystać teksty zbudowane w formie krótkich punktów - jak wspomniane już "O naśladowaniu Chrystusa" albo pisma św. Josemarii Escrivy. Metoda ta polega na odczytywaniu kolejnych punktów, zdań lub myśli i krótkim - najwyżej kilku minutowym - rozważaniu każdego z nich. Można też połączyć ją z poprzednią i najpierw "przemodlić" cały tekst, a potem szczegółowo, punkt po punkcie, rozważyć najbardziej uderzające fragmenty.

Tak naprawdę trudno autorytatywnie podawać jakiekolwiek uniwersalne metody lectio. Bo i nie jest to nawet pożyteczne. Takie "podawanie na tacy" gotowych rozwiązań może okazać się pomocne na samym początku wielkiej przygody z modlitwą wewnętrzną, ale prędzej czy później, każdy sam będzie musiał odnaleźć metodę najlepiej odpowiadającą jego osobowości. Ważne, by każdą lekturę zacząć od aktu do Ducha Świętego, prosząc o łaski potrzebne do owocnej modliwty.

Brak komentarzy: