15 grudnia 2006

Modlitwa ustna

Modlitwa ustna jest zazwyczaj pierwszą modlitwą chrześcijanina. To ją poznajemy na samym początku naszej katechezy - w postaci Modlitwy Pańskiej, Pozdrowienia Anielskiego czy "Aniele Boży...". Dla wielu pozostaje ona jedyną znaną formą modlitwy aż do końca życia. Dla innych zaś staje się punktem wyjścia dla bardziej zaawansowanych form, jak modlitwa myślna.

Zwrotu "modlitwa ustna" nie należy rozumieć dosłownie. Nie chodzi o wypowiadanie słów na głos (choć może ona przybrać taki kształt). Przez modlitwę ustną należy rozumieć rozmowę z Bogiem poprzez powtarzanie ukutych przez kogoś innego formuł. I może ono odbywać się także bezgłośnie. Jak łatwo zauważyć jest to formuła niezwykle popularna w Kościele, bo i najprostsza i dostępna dla każdego - co nie oznacza, że nie wiąże się z poważnymi czasem trudnościami.

Modlitwa ustna jest głęboko zakorzeniona w Piśmie Świętym. To nią były wszystkie niemal modlitwy judaistyczne: Shema ("Słuchaj, Izraelu..."), Psalmy, pieśni i hymny. Nie jest ona także obca Nowemu Testamentowi. Na prośbę uczniów, Chrystus uczy ich właśnie modlitwy ustnej "Ojcze Nasz...". Zarówno Jezus, jak i później Apostołowie i Ewangeliści, powtarzali słowa Psalmów. Najświętsza Maryja Panna w Magnificat parafrazuje słowa Pieśni Anny, żony Elkany, z 1 Księgi Samuela. Wreszcie najbardziej tragiczna modlitwa w Piśmie Świętym - w Ogrójcu - polega na trzykrotnym powtarzaniu tych samych słów (Mt 26, 44), co nadaje także i jej rys modlitwy ustnej.

Ogromna rola, jaką modlitwa ta pełni w Kościele, wynika także z jej miejsca w liturgii. Modlitwa wspólnotowa nie może być przecież improwizowana (charyzmatyczna modlitwa Odnowy w Duchu Świętym jest tu chwalebnym wyjątkiem, którego nie można pominąć milczeniem). Dlatego też forma ustna nadaje się do niej najlepiej. Wierni wspólnie odmawiają Psalmy czy Modlitwę Pańską, prowadzą z góry ustalony dialog czy śpiewają pieśni. Elementy osobiste w liturgii są rzadkością (choć także pojawiają się, np. w postaci rachunku sumienia w czasie komplety).

Czasami pojawiają się zarzuty, iż modlitwa ustna jest tylko bezmyślnym powtarzaniem pustych słów. I tak rzeczywiście bywa. Nie należy jednak z tego powodu odrzucać jej. Byłoby to wylaniem dziecka z kąpielą. Trzeba raczej starać się napełnić ją jak największą ilością treści. Nie ma co się oszukiwać. "Klepiąc pacierze" daleko nie zajdziemy. Potrzebne jest o wiele więcej. Modlitwa wymaga pracy rozumu - na wypowiadanych słowach trzeba się skoncentrować, by rozumieć, o czym się mówi. Wymaga pracy serca. To o modlitwę sercem prosi nas Najświętsza Maryja Panna poprzez rzekome objawienia z Medziugorie (Piszę rzekome, gdyż św. Jan od Krzyża uczy nas, by zachować rezerwę względem objawień prywatnych. Nie należą one do prawd wiary - jest tylko jedno Objawienie, w jakie mamy wierzyć. Ten sceptycyzm nie oznacza jednak, że musimy odrzucić zawartą w nich naukę). Zapytany o najważniejsze Przykazanie, Chrystus mówi: "Będziesz miłował Pana Boga swego". Zaś św. Paweł, w swoim zapewne najbardziej znanym hymnie, miłość stawia wyżej niż wiarę, wiedzę czy charyzmaty. Wymaga także pokory - bo tylko wyrzekając się pychy możemy otworzyć się na prawdziwą rozmowę z Panem.

Brak komentarzy: